Walka z wielką wodą – wesele Karoliny i Franka

Autor: Zuza Kuczbajska – Ślubna Pracownia Warszawa

Tegoroczna powódź była olbrzymim koszmarem dla tysięcy osób. Zniszczyła ich domy, zabrała cały dobytek. Również nas przyprawiała o szybsze bicie serca, choć oczywiście nie mam zamiaru porównywać ludzkiej tragedii do naszych obaw i stresów.

Ślub i wesele Karoliny i Franka przygotowywałyśmy od pół roku. Klienci od początku zdecydowani byli na jedną z lepszych warszawskich restauracji – Boathouse. Wesele miało być zorganizowane na terenie ogrodu przy restauracji, pod namiotami. Przygotowania przebiegały bez problemów do czasu, kiedy nadeszła wielka woda. Boathouse jest umiejscowiony w pasie między Wisłą a Wałem Miedzeszyńskim. Stricte na terenie zalewowym, w tzw. międzywalu. Miesiąc przed naszym weselem przyszła pierwsza fala. Spanikowani dzwoniliśmy do managerów, na bieżąco obserwowaliśmy rozwój wypadków. Na szczęście spływały do nas same dobre informacje. Restaurację udało się uchronić przed większymi zniszczeniami. Kilka dni po opadnięciu wody odbyły się już tam imprezy. Niestety, nadeszła druga fala. Już znacznie bliżej terminu wesela. Panika. Rozglądaliśmy się za alternatywnym miejscem. Niepotrzebnie. Restauracja na czas uprzątnęła teren, doprowadziła murawę do ładu. Byliśmy zdumieni, że w kilka dni po powodzi budynek i cały teren wokół wyglądają na prawie nietknięte. Jeszcze w piątek, oglądaliśmy teren, na którym stanęły już namioty i gratulowaliśmy obsłudze. Niestety w sobotę rano zastał nas opłakany widok. W nocy przez środek trawy, na której miały stanąć meble ogrodowe i dekoracje przejechała ciężarówka z kontenerem na śmieci i rozjeździła wilgotną po powodzi murawę, pozostawiając wielkie, błotniste koleiny. Nie poddaliśmy się tak łatwo i … przykryliśmy ślady po oponach białym dywanem. Dopiero na nim ustawiliśmy kanapy oraz białego konia – najważniejszy element aranżacji ogrodu, nawiązujący do pasji Panny Młodej. Efekty oceńcie sami.

Państwo Młodzi od samego początku stawiali na oryginalność, lekką ekstrawagancję i wysoką jakość organizowanego przyjęcia. Rewelacyjna obsługa kelnerska, wyszukane dania. Aranżacja przestrzeni i dekoracje dopięte na ostatni guzik. Wszystko ze smakiem i bez niepotrzebnych kompromisów…

… do tego rewelacyjna muzyka. Karolina i Franek chcieli, aby wszyscy goście wyszli z wesela wybawieni i wytańczeni. Dlatego do północy dj grał muzykę „dla każdego”, dbając również o muzyczne zaspokojenie rodziców i rodziny. Po oczepinach nastąpiła zmiana klimatów. Na parkiecie zaczęła bawić się „młodzież”, a z głośników płynęły rytmy klubowe. W nocy cały teren zalany został kolorowym światłem. Podświetlone drzewa, dekoracje i namiot tym bardziej nawiązywały do klubowych przestrzeni. Oj działo się, działo :). A na dowód obejrzyjcie też zdjęcia z imprezy w wykonaniu Pieśń Studio.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on whatsapp
WhatsApp

7 Responses

  1. Dzięki wielkie za podpowiedzi! Czasami człowiek siedzi i trudzi się nad rozwiązaniem problemu, a tu wystarczy załączyć komputer i tak wiele odpowiedzi w jednym.

    u230326 – Warto to zaglądać:

  2. Właśnie znalazłam tego bloga, czytam każdy post. Gratuluję genialnych pomysłów i mam nadzieję, że i moje wesele kiedyś będzie tak wyglądać.
    Pozdrawiam serdecznie!

  3. Jak widać pomysłowości i klasy w Ślubnej Pracowni nie brakuje!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *