Wywiad przeprowadzony przez Ewę Karendys dla portalu my3miasto.pl
O popularności zawodu konsultanta ślubnego w Polsce, stosunku urzędów do ślubów w plenerze i nietypowych zachciankach par młodych opowiada członkini Polskiego Stowarzyszenia Konsultantów Ślubnych, konsultantka ślubna Anna Pietruszka.
Ewa Karendys: Skąd wziął się pomysł, żeby zająć się organizacją ślubów?
Anna Pietruszka: Od początku w mojej rodzinie wszystko organizowałam. Przez wiele lat byłam sekretarką i asystentką, do moich obowiązków należało m.in. organizowanie konferencji i zjazdów. Kilka lat temu moja córka została poproszona o zostanie świadkiem na ślubie, ponieważ jednak nie czuła się na siłach, aby samodzielnie zorganizować wieczorek panieński, poprosiła mnie o pomoc. Po nim usłyszałam: „skoro dobrze się w tym czujesz, powinnaś zająć się organizacją profesjonalnie”. I tak w tej branży pracuję od 5 lat.
EK: Czy w Polsce praca konsultantów ślubnych jest popularna?
AP: Rynek konsultantów ślubnych stale się rozwija. Powstaje coraz więcej nowych firm, które oferują swoje usługi w organizacji ślubów i wesel. Niestety, jak to często bywa w wielu branżach, również w naszej, obok profesjonalnie świadczących usługi, pojawiają się pseudokonsultanci ślubni. Przykre jest to, że poziom świadczonych przez nich usług kładzie się cieniem na reputacji profesjonalnych konsultantów, których głównym celem jest zadowolenie klienta. Czasami rozmawiam z klientami, którzy mając do czynienia z takimi pseudofirmami, są załamani. Takie firmy psują rynek i opinie o konsultantach.
EK: Czy pary młode często zwracają się do organizatora ślubów o pomoc?
AP: Generalnie jest to wciąż mało popularne. A to dlatego, że ludzie nie rozumieją zasad współpracy z konsultantem ślubnym. Uważają, że jest to dodatkowy wydatek. A w rzeczywistości konsultanci u swoich sprawdzonych podwykonawców mają niemałe rabaty, przez co koszt wesela obniża się. Nie można również zapomnieć, że proponowani, a nie narzucani wykonawcy są sprawdzonymi partnerami biznesowymi i tak jak my świadczą usługi na najwyższym poziomie. Świetnie rozumieją to klienci zagraniczni. Dlatego w większości nasi klienci to pary mieszkające poza granicami naszego kraju. W ostatnich dwóch latach zaczyna się to jednak powoli zmieniać i zgłaszają się pary polskie.
EK: Jak naliczana jest kwota, którą pobiera konsultant?
AP: Są firmy, które swoje koszty naliczają procentowo. W mojej firmie całkowita kwota zależy od czasu poświęconego na zorganizowanie wesela. Im więcej czasu poświęcimy na przygotowania, im więcej wykonawców zaangażujemy, tym jest drożej. Kwota, którą należy zapłacić, wbrew pozorom wcale nie zależy więc od liczby gości i wielkości wesela, a od zakresu usług, które będą wybrane i związaną z tym ilością czasu, którą należy poświęcić na przygotowania.
EK: Ile w Trójmieście trzeba wydać na wesele z udziałem 100 osób, z podstawowymi usługami, bez noclegów dla gości?
AP: Ok. 20 tys. zł samo menu, około 2,5-5 tys. zł na alkohol, dj 2-3 tys. zł, fotograf ok. 2-5 tys. zł, florystka ok. 3-5 tys. zł, limuzyna ok. 1200 zł, choć teraz modne są samochody w stylu retro, za które trzeba zapłacić więcej. Do tego koszta zaproszeń, sukienki i garnituru. Łącznie trzeba przeznaczyć na to około 40 tys. zł.
EK: Jaki zakres usług najczęściej wybierają pary młode?
AP: Najczęściej oczekują, abym zajęła się wszystkim: lokalem, menu, dj-em lub zespołem, fotografem, operatorem kamery, samochodem, florystką. To są podstawowe rzeczy. Dodatkową popularną usługą jest ostatnio wedding bar. Wygląda to tak, że alkohol nie stoi na stole. Przyjeżdżają profesjonalni barmani ze swoim barem mobilnym i serwują kolorowe drinki. Ponadto czekoladowe fontanny, fajerwerki, pokazy laserów, lampiony marzeń i wiele innych.
EK: Co jest obecnie modne w branży ślubnej?
AP: Istnieją sezonowe mody na kolory i tematykę. W tym roku bardzo popularne są śluby w stylu vintage. Zaczynają też wracać balony. Wracają jednak w innej formie. Nadal nie dekorujemy sufitów balonami. Obecnie zamawia się balony napełnione helem, które spełniają funkcję jakby drogowskazów z napisami, na przykład „ciasta”, „napoje”. Dzięki temu goście łatwo mogą zorientować się, gdzie mają się udać.
EK: Czy zdarzają się nietypowe wymagania ze strony pary młodej?
AP: Mieliśmy kilka naprawdę nietypowych zapotrzebowań. Miałam np. zimą zamienić salę weselną w karaibską plażę. Goście mieli brodzić po piachu w japonkach, ubrani w plażowe stroje. Niestety, nie znalazłam żadnej restauracji, która zgodziłaby się, abym wsypała im do wnętrza lokalu wywrotki plażowego piachu. Inna para marzyła o weselu w stylu „Alicji w Krainie Czarów”. Wielkie grzyby, kwiaty, królik w kapeluszu, kręcące się filiżanki, które widujemy często w wesołych miasteczkach. Niestety koszt takiej inscenizacji przerósł możliwości finansowe pary młodej.
EK: Co dziś wypada podarować jako prezent ślubny?
AP: Przede wszystkim młodzi chcą dostawać pieniądze. Często wynika to z braku możliwości zabrania prezentów do domu, dotyczy to par zagranicznych. Modne jest rezygnowanie z kwiatów dołączanych do życzeń i kierowanie próśb do gości, aby zamiast kwiatów obdarowali młodych np.: kuponem totolotka, butelką wina, książką, lub bardziej empatycznie: pieniędzmi na leczenie chorych dzieci, maskotkami czy wyposażeniem schroniska dla zwierząt. Współpracuję z oddziałem onkologii dziecięcej, gdzie potrzebne są nieograniczone ilości zabawek czy materiałów szkolnych. Każde dziecko przyjmowane na oddział wybiera sobie maskotkę, która towarzyszy mu przez cały pobyt w szpitalu. Często namawiam pary młode, żeby zamiast kwiatów poprosili o maskotki dla tych dzieci. W podobny sposób współpracuję z Fundacją Dr Clown.
*Anna Pietruszka – konsultantka ślubna z pięcioletnim doświadczeniem, członkini Polskiego Stowarzyszenia Konsultantów Ślubnych, właścicielka działającej w Trójmieście Ślubnej Pracowni zajmującej się konsultingiem ślubnym.