Autor: Agnieszka Włodarska – Ślubna Pracownia Śląsk
W dniu wesela Sylwii i Grahama panowała iście gorąca atmosfera – słupki rtęci wskazywały 40 stopni w cieniu a w centrum miasta tłumy kibiców uczestniczyły w finale Tour de Pologne. Nie przeszkodziło to oczywiście w cudownie radosnej uroczystości. Przygotowania od rana mijały zgodnie z planem.
Papeteria własnoręcznie przygotowana przez Parę Młodą, nawiązywała do krajów pochodzenia Sylwii i Grahama – tablica informacyjna z ukrytymi niespodziankami dla Gości, ramki ze zdjęciami Pary Młodej, od dzieciństwa do współczesnych czasów pełniące rolę oznaczeń stołów… Kompozycje kwiatowe w fioletowej tonacji podkreślały miejsce przyjęcia, jednocześnie nadając dekoracjom luźniejszy styl.
Pan Młody, ceniący krakowskie zabytki, wybrał się przed uroczystością ze swoimi Drużbami na spacer na Wawel – chciał uwiecznić ostatnie chwile w stanie wolnym na zdjęciach. Determinacja ogromna aby w taką pogodę w pełnym rynsztunku dzielnie pozować z przyjaciółmi 🙂
Na szczęście chłodne wnętrze kościoła Bernardynów pozwoliło nieco ostudzić emocje… Zgodnie z anglosaską tradycją, Sylwia, prowadzona przez Ojca, zobaczyła się z Grahamem przed ołtarzem. Ślub przebiegał bez niespodzianek, po uroczystości natomiast na gości czekała jedna z zaplanowanych. Szczęśliwi Nowożeńcy zaprosili gości na krótki spacer, którego celem była barka na Wiśle.
Tam na wszystkich czekał toast, zimne napoje i pyszne przekąski aby przy akompaniamencie kwartetu smyczkowego, we wspaniałych nastrojach wypłynąć w rejs. Goście składali moc życzeń Sylwii i Grahamowi, podziwiali Kraków z wodnej perspektywy, integrowali się.
Gdy barka zacumowała do brzegu, czekała na nich kolejna krakowska atrakcja – przejazd melexami. Sprawiło to mnóstwo radości, szczególnie najmłodszym z gości.
Po przyjeździe do Hotelu i (upragnionej klimatyzacji) uroczystym toaście, serwowano obiad. Drużbowie, Państwo Młodzi, Rodzice korzystali z uwagi gości i wygłaszali wzruszające, ciepłe ale też zabawne przemówienia. Po obiedzie na salę wkroczył piękny tort, przez niektórych nazwany najpyszniejszym „tortem ever”, który zakończył „oficjalną” część przyjęcia.
Kolejna część – pełna radości i szaleństwa odbywała się w podziemiach restauracji. Na gości preferujących spokojne rozmowy czekały wygodne strefy relaksu oraz pełne bufety. Dopisujący pozytywny klimat i humor zapewnił zabawę do białego rana. To było prawdziwie gorące wesele! Sylwio i Grahamie – życzymy Wam aby temperatura w Waszym związku była równie gorąca, przez wiele szczęśliwych lat! 😉
Zdjęcia: Pieczko Pietras
5 Responses
Dziękujemy❤️
Fajne pomysły i piękne zdjęcia
Dziękujemy❤️
świetna organizacja i piękne zdjęcia.
Świetne fotografie:)
Pozdrawiamy,
DM Studio