Autor: Joanna Bednarczyk – Ślubna Pracownia Warszawa
Pogoda znów nam pokrzyżowała plany. Miał być romantyczny niedzielny ślub w plenerze, pod chmurką. Od początku lipca słońce jednak nas nie rozpieszczało. Śmieliśmy się, że to jest miesiąc lipcopad. Niemniej był to śmiech przez łzy. Niestety, całymi godzinami woda lała się z nieba, nic na to nie mogliśmy poradzić. Jednak jako doświadczeni wedding plannerzy, oczywiście mieliśmy plan B. Czyli namiot, który stał na wynajętym terenie. Do ostatniej chwili liczyliśmy, że się rozpogodzi. Jednak męską decyzję trzeba było podjąć i w momencie jak przyjechali dekoratorzy, zaczęliśmy go przygotowywać do ceremonii.
Nie było łatwo. Zwłaszcza, że do ślubu Państwo Młodzi mieli iść białym dywanem. Oczywiście goście jeszcze przed ceremonią zadeptali go ubrudzonymi trawą podeszwami. Gdyby ślub był pod chmurką, problem by nie zaistniał. Cóż, koordynatorzy czasem muszą chwycić miotłę w dłoń… 😉
Wzruszająca (tak, wzruszająca, mimo że cywilna!) ceremonia odbyła się przy dźwiękach tria jazzowego. Następnie Nowożeńcy i goście przeszli na dziedziniec na życzenia. Pogoda postanowiła się do nas na chwilę uśmiechnąć i dostaliśmy 30 minut słońca :). Następnie wszyscy udali się do wnętrza villi, w której odbył się poślubny koktajl.
Całość aranżacji utrzymana została w klasycznym stylu. Począwszy od miejsca, przez dekoracje, skończywszy na jedzeniu, wszystko podane było z klasą. Umiarkowane w formie, ale dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Kwartet jazzowy, niczym wisienka na torcie dodał przyjęciu smaczku.
Jedna odpowiedź