wszystko mam pod kontrolą – majowy ślub Agnieszki i Jamesa

Autor: Ania Pietruszka – Ślubna Pracownia Trójmiasto

Zdjęcia: B&W Photohraphy

Agnieszka napisała do mnie we wrześniu 2011 r. w sprawie koordynacji dnia ślubu i wesela: „Znam Wasz blog i dlatego zdecydowałam się na kontakt. Jedyna wartościowa strona ślubna w języku polskim – w organizacji wesela głównie podpieram się stronami zagranicznymi.

Jako świetna organizatorka, mimo iż mieszka za granicą, sama zorganizowała wszystko na odległość. Napisała o sobie: „Musze przyznać, że bardzo dużo pracy włożyłam już w organizację i chyba większość rzeczy mam pod kontrolą. Zostają same mniejsze detale, które nie powinny stanowić dla mnie organizacyjnego problemu. Jest takie określenie angielskie <<control freak>>… no i ja właśnie jestem <<control freak>>. Muszę zawsze sama wszystko zorganizować, sprawdzić i dopieścić. Wiem jednak, że nie umiałabym się wyluzować na własnym ślubie, gdybym Pani nie miała!!!”

Wiem z doświadczenia, że trudno jest zadowolić osobę, która lubi mieć wszystko pod kontrolą. Niemniej po naszym spotkaniu, które odbyło się ok. miesiąc od rozpoczęcia naszej korespondencji okazało się, że nie taki diabeł straszny. Agnieszka ma bardzo silną osobowość, ale potrafi również słuchać i zaakceptować zmiany, które choć niezgodne z jej wyobrażeniem będą korzystne dla całej organizacji.

Zwróciłam Jej uwagę na wiele elementów, które mogą być ważne, a o których być może nie pomyślała. W końcu nie każdy jest alfą i omegą szczególnie w dziedzinie, którą zajmuje się pierwszy raz jak np. organizacja własnego ślubu.

Kilka dni po naszym spotkaniu otrzymałam maila od Agi, w którym m.in. napisała „Musze przyznać, że po spotkaniu z Panią, z jednej strony poczułam ulgę, jednak z drugiej zrozumiałam jak mało czasu zostało i o ilu rzeczach nie pomyślałam”.

Młodzi mieli załatwione sporo spraw, szczególnie tych najważniejszych: lokal, Dj-a, fotografów, florystykę, wizażystkę i fryzjerkę i samochód. W powijakach natomiast były pomniejsze, choć również ważne elementy jak oprawa muzyczna ślubu, winietki, tablica usadzenia gości, transport dla gości, tort. Cóż to jednak dla takich organizatorek jak my (Aga i Ja), parę telefonów i maili, kilka ustaleń i wszystko gotowe.

Ostatnie ustalenia dokonałyśmy podczas walnego spotkania w marcu, kiedy to Agnieszka przyjechała do Polski. Uczestniczyły w tym spotkaniu: Aga z mamą, manager restauracji, florystyka i konsultantki. Nie pamiętam tak szczegółowych ustaleń dot. wystroju, który był konikiem Agi, nawet sposób złożenia serwetek był szeroko omawiany. Przemyślała dokładnie każdy element, który miał się pojawić na sali, wiele rzeczy przywiozła ze sobą, jak wiaderka, litery, kubeczki, stojaki do ciast i wiele innych elementów.

Niektóre z nich wykonała sama lub jak np. słoiczki z dżemem przygotowała rodzina z mamą na czele.

Starałyśmy się pomóc podsyłając różne pomysły oraz to wszystko razem skomponować w taki sposób aby osiągnąć jak najlepszy efekt. Dzięki owocnej współpracy udało nam się to osiągnąć, co sami widzicie na zdjęciach.

Sam ślub i wesele przebiegało bez większych problemów, goście bawili się wspaniale i ani ulewny deszcz ani też temperatura, która spadła w nocy do 5 stopni nie wpłynęły na zmianę nastrojów. Para Młoda bawiła się na całego, wystarczy porównać jak wyglądała sukienka Agi przed i po weselu :-). Nawet żaba wprawdzie w ususzonej i rozjechanej formie załapała się na imprezę. Zobaczcie na zdjęciu.

Kilka dni temu, po powrocie Agi i Jamesa z podróży poślubnej otrzymałam przemiłego maila z podziękowaniem.

 

„Droga Pani Aniu

 

Chyba dopiero teraz ochłonęliśmy!

Co to był za ślub! Pełen wzruszeń i śmiechu.

Na pewno dla  każdej Pary Młodej , ich ślub jest najpiękniejszy, jednak nasz był PRZEFANSTASTYCZNY!

Dzięki Pani Ani i pani Anecie, wszystko działało się jak w dobrze nastawionym zegarku. Każdemu będziemy polecać koordynacje Ślubnej Pracowni.

Dzięki koordynacji, kilka tygodni przed i w sam dzień ślubu nie musieliśmy się stresować żadnymi organizacyjnymi szczegółami.

Wszyscy podwykonawcy byli tam gdzie mieli być I zrobili to co mieli zrobić, a świadek nie musiał biegać z kopertami w trakcie wesela, gdyż o to Ślubna Pracownia tez się zatroszczyła. Sala była pięknie przystrojona (dosłownie, serwetki były ułożone pod linijkę!), wszystko było tak jak sobie zażyczyliśmy.

A i goście byli odprowadzeni do taksówek gdy juz nie mieli siły 😉 na dalsza zabawę.

Pomoc Ślubnej Pracowni okazała się niezastąpiona w trakcie samego wesela. Rozpruta suknia została zszyta. Pani Aneta w środku nocy jechała na stacje benzynowa po lakier do włosów! Na stolach nie zabrakło niczego a kelnerzy uwiali się jak w ukropie.

Ślubna Pracownia, to nie tylko całkowity wedding planning. Mogą wkroczyć do akcji w każdym momencie. Myśmy zdecydowali się na sama koordynacje ślubu I wesela. Nie tylko my , ale również rodzice i świadkowie przyznali ,ze była to najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć, szczególnie ,że była to impreza międzynarodowa. Ślubna Pracownia pozwoliła nam się zrelaksować w tak ważnym dla nas dniu. Od naszych gości usłyszeliśmy same pozytywne opinie, a wesele określili jako „dopięte na ostatni guzik”.

 

Pani Aniu i Pani Aneto – bardzo, bardzo dziękujemy!

 

Agnieszka i James”

 

 

 

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on whatsapp
WhatsApp

One Response

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *